Impreza integracyjna :)

Kolejny udany weekend za nami 🙂

Tym razem zakończenie sezonu motocyklowego. Jak to przy tego typu okazjach bywa – dużo jedzenia i alkoholu.

Kolega Jurij przywiózł z Moskwy niesamowity bimber, produkowany w 100% z owoców. Jak nie gustuję w tego typu trunkach to ten był rewelacyjny 🙂

Całkiem sporo go wypiłem – trzeba przyznać, że zero efektów ubocznych – nasi bracia znają się na rzeczy 🙂

No może trochę widać efekt na wadze ale biorąc pod uwagę okoliczności w granicach rozsądku.

Tama na zbiorniku wodnym Jeziorsko. Zdjęcie Юрий Л. 2018-10-06

Przetrwanie w warunkach kilkudniowych imprez i konferencji to wcale nie jest trywialny problem. Spróbuję wykorzystać okazję i na gorąco odnieść się do zagadnienia na swoim przykładzie.

Śniadanie w hotelu

Ludzie dookoła nakładają sobie kopiaste talerze parówek z wody, jajecznicy, kiełbasy smażonej z cebulą, chrupiącego boczku, ciast i nie wiem czego jeszcze.

Do tego naleśniki, góra wędlin i serów, jajka w majonezie, różnej maści sałatki – no wszystko co w warunkach hotelowych podają podczas śniadań w formie szwedzkiego stołu.

Absolutnie nie krytykuję bo sam tak kiedyś robiłem ale ponieważ zaprowadziło mnie to tam gdzie zaprowadziło –  nie ma lekko – tym razem trzeba się opamiętać.

Patrzę na młode dziewczyny, z których każda nakłada sobie na talerz górę ciasta (no po jednym z każdego rodzaju zapewne) – gdybym wystartował z czymś takim na śniadanie, pewnie pobiłbym kolejny weekendowy rekord.

Jak poradzić sobie w zaistniałej sytuacji ?

Zacznijmy od tego, że pomimo wszystko nadal należy starać się utrzymać przerwy między posiłkami.

Hotelowe śniadanie zazwyczaj można zjeść pomiędzy 7:00 a 10:00 – konkretną godzinę trzeba więc sobie dostosować do pozostałych planów na dany dzień. 

W naszym przypadku wiadomo było, że mamy rano śniadanie, potem około 11:00 wyjazd na resztę dnia motocyklami z hotelu. Na 19:00 zaplanowana została obiadokolacja połączona z wieczorną imprezą – taki standard wyjazdowy.

Z tego wynika, że w ciągu dnia trzeba by wymyślić jednak jakiś obiad (jeżeli nie został uwzględniony w rozkładzie dnia)  i przynajmniej jeszcze jeden posiłek – wieczorem raczej nie będzie ulgowo więc jedno i drugie powinno być raczej umiarkowane.

Wróćmy do śniadania.

Jeżeli nie wyobrażasz go sobie bez pieczywa warto zabrać ze sobą swoje, żeby nie jeść pompowanych wyrobów pieczywopodobnych. 

Dobrze jest zacząć śniadanie od kawy z mlekiem (jeśli ktoś pija) albo herbaty. W ten sposób ograniczysz wstępnie głód i efekt pożerania całego szwedzkiego stołu wzrokiem. Dzięki temu nie nałożysz sobie na talerz mnóstwa bezsensownych rzeczy.

W zależności od klasy obiektu hotelowego, zdarza się, że podawana do śniadania „darmowa” kawa ma z kawą niewiele wspólnego – bywa wręcz niepijalna. W takiej sytuacji warto zamówić sobie odrębnie prawdziwą kawę i zapłacić za nią ekstra. Nie ma sensu pić świństwa, tylko dlatego, że jest za darmo (wliczone w cenę pobytu).

Przy dobrej kawie/herbacie łatwiej jest na spokojnie zastanowić się na co mamy tak naprawdę ochotę. A przy okazji może trochę się przeluźni przy stołach z jedzeniem. Zawsze można też w międzyczasie podpytać znajomych – co da się zjeść a czego lepiej nie nakładać na talerz.

Ok, kawa/herbata wypita – pora na właściwe śniadanie. Wybierz talerz w rozmiarze śniadaniowym (a nie obiadowym) jeśli jest wybór i zastanów się dobrze ile i czego chcesz na niego nałożyć, zanim zaczniesz to robić.

W praktyce oznacza to, że masz obejść dokładnie wszystkie stoły z jedzeniem, zanim zaczniesz sobie nakładać coś na talerz.

Wiesz już co jest do wyboru. Zazwyczaj oznacza to, że jest tego zdecydowanie zbyt wiele – wszystkiego i tak nie włożysz na talerz.  Musisz się na coś zdecydować. Zwłaszcza, że dokładki nie wchodzą w grę – ten jeden talerz będzie musiał Ci wystarczyć. To i tak będzie zdecydowanie więcej niż zjadłbyś normalnie w domu.

Ja zrezygnowałem z wędlin (zazwyczaj są bez smaku), ociekającej tłuszczem smażonej kiełbasy z cebulą czy gotowanych parówek.

Jajecznica jest w tej sytuacji zazwyczaj dużo bezpieczniejszym wyborem (chociaż nie liczcie na jajka z wolnego wybiegu). Do tego jakiś twarożek, ser żółty, pomidory, papryka, oliwki, pieczarki marynowane … staraj się wybierać rzeczy, które mają szanse mieć jakiekolwiek wartości odżywcze.

Unikaj rzeczy w cieście francuskim czy kapiących od tłuszczu (no wiem – jajecznica tez potrafi).

Coś na słodko ? Ostatecznie naleśniki z serem/dżemem są też dla ludzi poza tym, że są bardzo wciągające. Jeśli nie boisz się, że na jednym się nie skończy, trudno żebyś wszystkiego sobie odmawiał.

Ciasta do śniadania ? Spróbuj się powstrzymać – hotelowe ciasta z reguły nie rzucają na kolana. Zaplanuj sobie po prostu  jakiś fajny deser w dalszej części dnia a do śniadania lepiej sobie odpuść.

Na zakończenie możesz wypić dla odmiany herbatę/kawę.

Jesteś najedzony – jeżeli nie jesteś to znaczy, że za szybko jadłeś albo zająłeś się rozmowami przy stole, zamiast skupić się na jedzeniu. Musisz chwilę odczekać i powstrzymać się przed drugim kursem z talerzem.

Tama na zbiorniku wodnym Jeziorsko. Zdjęcie Юрий Л. 2018-10-06

Drugie śniadanie. 

Zazwyczaj wszyscy są jeszcze napchani pod sufit i stękają zamiast myśleć o jedzeniu.

Jeżeli zjadłeś śniadanie o 9:00, najpóźniej koło 13:00 zjedz jakiś owoc (jabłko, gruszkę, etc) – coś, co łatwo zjeść w drodze i czym się nie uświnisz przesadnie (nie polecam soczystej brzoskwini przykładowo).

Nie wzbudzisz tym niezdrowej sensacji a temat będziesz miał z głowy.

Ja zabrałem ze sobą duże, twarde gruszki – można je długo gryźć i dają uczucie sytości. I nie ma problemu z przechowywaniem oraz szybkim wyjęciem w dogodnej chwili.

To jest również dobry moment na jakiś fajny deser jeśli go sobie obiecałeś i masz taką okazję.

Obiad

W hotelu albo w terenie. Z rachunku wypada koło 16:00.

Jeżeli jest w planie imprezy to ma wcześniej ustaloną godzinę – musisz skorygować zawczasu godziny poprzednich posiłków.

Pamiętaj, że wieczorem będzie raczej na bogato więc jeśli jesteś w stanie zjedz po prostu duży talerz treściwej zupy – zazwyczaj jest to w miarę najbezpieczniejsza opcja. Przy okazji zachowasz rezerwę na wieczornego grilla czy inną formę obżarstwa.

W każdym razie spróbuj zjeść jedno danie, niezależnie od ich ilości. Jeżeli masz obiad w postaci szwedzkiego stołu to spróbuj posłużyć się mniejszym talerzem, nałożyć sobie jednorazowo rozsądną ilość jedzenia i nie dokładać po zjedzeniu.

Jeżeli obiady są wcześniej zamawiane dla grupy, dobrze sprawdza się zażyczenie sobie przed wyjazdem diety wegetariańskiej – nie jestem wegetarianinem ale w warunkach wyjazdowych jest to bezpieczniejsze rozwiązanie. Dzięki temu przykładowo zamiast wątpliwej jakości kotleta de volaille zjadłem rybę, która była naprawdę bardzo smaczna. 

Zazwyczaj w tego typu okazjach kuchnia przygotowuje specjalnie kilka porcji wegetariańskich, na których musi się bardziej skupić niż na pozostałym jedzeniu (często szykowanym poprzedniego dnia). W ten sposób to co dostajesz jako „wegetarianin” jest z reguły świeższe i smaczniejsze niż to, co ma na talerzach reszta grupy. Zazwyczaj jest to również lżejsze – a w końcu przed Tobą wieczorna obiadokolacja połączona z suto zakrapianą imprezą 🙂

Zbiornik wodny Jeziorsko. Zdjęcie własne. 2018-10-06

Kolacja/obiadokolacja

Spróbuj nie przegiąć i tyle.

Jeżeli trzymałeś się do tej pory a wieczór przed Tobą długi,  nie przesiedzisz go na sałacie.

Jeżeli planujesz picie polecam zjedzenie kolacji raczej opartej na tłuszczach niż węglowodanach (w szczególności odpuść sobie pieczywo do kolacji).

Spróbuj nie zaczynać picia od pierwszej minuty kolacji – fajnie by było zjeść a picie zacząć przynajmniej godzinę później. 

Jeśli masz grilla/ognisko zazwyczaj kiełbasa będzie paskudna – lepiej zjeść kawałek karkówki, czy udko z kurczaka. O kaszankę spytałbym innych, zanim sam zaryzykujesz. 

Zamiast wątpliwej jakości ketchupu nałóż sobie kawałki pomidora lub sałatkę z pomidora i cebuli jeśli są.

Im mniej coś przetworzone tym lepiej dla Ciebie. 

Co by nie było zawsze lepiej jest zjeść jeden kawałek czegoś powoli, delektując się smakiem – niż 2-3 kawałki szybko. Smak ten sam, czas w którym się nim cieszysz również a skutki dla Ciebie zgoła odmienne.

Dlatego jedz powoli. I tak nie zjesz wszystkiego. Podobnie jak przy śniadaniu zastanów się na co tak na prawdę masz ochotę. Obślizgłe gluty wypływające z kiełbasy nie wróżą nic dobrego. 

Odpuść sobie też colę i inne napoje słodzone – gorąca herbata i woda z cytryną będą w tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem. 

Chlanie

Jeśli musisz zapijać alkohol to znaczy, że coś nie tak jest z nim albo z Tobą 🙂

Ja wypiłem nie mam pojęcia ile kieliszków bimbru Jurija (przez cały wieczór spokojnie kilkanaście 50-tek a myślę, że mogło być zdecydowanie lepiej) ale żadnego nie popiłem. A miał ok. 45% 🙂

Trzeba jednak przyznać, że każdy kieliszek piłem na 3 razy, delektując się jego smakiem w ustach przed połknięciem, zamiast wlewać go jednorazowo do gardła.

Jeśli już zaczniesz pić spróbuj odczepić się od jedzenia. 

W normalnych warunkach kolacja byłaby Twoim ostatnim posiłkiem i nie ma powodu żeby to zmieniać.

Po alkoholu spada szybko poziom cukru we krwi więc w naturalny sposób człowiek potrafi zrobić się głodny. 

Jeżeli wcześniej zjadłeś tłustą kolację powinno Cie to trochę przed tym uchronić. Jeżeli nie, napij się herbaty lub w ostateczności zjedz coś koło 22-23 jeśli kolację zacząłeś o 19:00 a planujesz, że impreza nie zakończy się szybko.

W każdym razie staraj się nie podjadać. Automatyczne sięganie co chwilę po chipsy, paluszki, orzeszki czy inne przekąski to jest właśnie to, czego nie wolno Ci robić. 

Ja poradziłem sobie z tym własnie pijąc „na 3”. Gdy inni wlewają cały kieliszek do gardła wypijasz jego 1/3. Potem przychodzi popitka, Ty w tym czasie możesz wypić kolejną 1/3 kieliszka. Zagryzka ? Masz jeszcze 1/3 kieliszka którą sobie spokojnie wysączasz w czasie, gdy inni rzucają się na jedzenie. Warunek – to co pijesz musi ci oczywiście smakować 🙂 W ten sposób gdy przychodzi następna kolejka masz pusty kieliszek i święty spokój 🙂

Jeśli pijesz piwo staraj się też nie narzucać mega tempa i unikaj łączenia go z przekąskami. Słone orzeszki, chipsy, paluszki – no aż się same proszą jako dodatek do piwa. Jeśli chcesz zakończyć wieczór z tarczą musisz je sobie odpuścić.

W ostateczności nałóż sobie porcję, którą chcesz zjeść i ją zjedz – nie rób tego odruchowo w trakcie popijania piwa – nie będziesz w stanie kontrolować ilości tego co jesz a przy okazji więcej wypijesz.

Nadal im mniej coś przetworzone tym lepiej –  orzeszki (niekoniecznie w cieście paprykowym czy wasabi) będą jednak lepszym wyjściem niż chipsy, paluszki czy zestaw imprezowych mini krakersów.

Po powrocie

Taki wyjazd potrafi wytrącić z rytmu. Bezwzględnie musisz spróbować wrócić do normalnego rytmu pierwszego dnia po powrocie i nie pozwolić sobie na szukanie żadnych wymówek. 

Organizm będzie w lekkim szoku więc może się zdarzyć, że będzie próbował sobie przedłużyć wolne. Weź to pod uwagę i nie daj mu okazji do tego.

Dasz radę ! 🙂

5 odpowiedzi do “Impreza integracyjna :)”

  1. Hej Parysie, witam Pana! Kongratulacyje wielkie, ales schudl no nie moge uwierzyc Panie Dziejku! Teraz nawet moja zona jest przeciwko mnie… no ale prawde mowi bos napewno duzos szczuplejszy ode mnie. W mojej obronie dodam ze rownowaga w przyrodzie zawsze musi istniec tak wiec ja musze teraz przejac Twoja „paleczke”. Na marginesie… 18go Listopada w niedziele, warszawskiej Stodole gra fajny zespol Shinedown moze sobie posluchasz, moze polubisz i wybierzesz sie z nami na koncert? Jeszcze powinny byc bilety, my juz mamy! Nie jest to Iron Maiden, choc ostatnim razem widzielismy ich z Kinia jak grali we Frankfurcie „supporta” dla Ironow (cztaj sUpport a nie sApport jak to nasi rodzimi „anglikanie” powiadaja). Pozdrawiam serdecznie i licze ze niedlugo, tak czy siak sie spotkamy… a moze sam sie zmobilizuje zeby zrzucic troche kilogramow a chocby po to zebyscie na spotkaniu nie wytykali mnie palcami he he he. Pa pa

    1. Hej Macieju,

      Dzięki serdeczne, nie przesadzaj tylko z tym zrzucaniem 🙂 Daj mi jakieś fory 😉 Co do Shinedown – czemu nie – wzięliście balkon czy scenę ?

      Do zobaczenia w PL

      P.

      1. Hej Parysie! Po pierwsze primo to co do koncertu to niestety za duzo biletow juz nie ostalo, wiec kupilismy te co jeszcze byly. Po prostu bedziemy sobie podskakiwali jak mololaty przed scena gdyz balkon wykupiony byl juz od miesiaca! Pewnie nie uwierzysz ale Shinedowna to sluchamy juz od wielu wielu lat, wiec jak okazalo sie ze mieli grac przed Ironami to… powiedzmy ze bilety byly nie najtansze, ale bylo naprawde warto! Nam osobiscie podobal sie ten ich koncert bardziej niz Ironow. Po drugie primo to co do mojej tuszy to od miesiecy boje sie stanac na wadze, he he wiec jestem pewnien, ze to ja bede teraz ten „grubszy” w grupie bo nie sadze zeby znowu udalo mi sie w 5 tygodni zrzucic te 25 kilo jak to stalo sie onegdaj w czerwcu w 2009 roku kiedym to sie „przeprowadzal” do Polski ze skutkiem wiadomym. Pozdrawiamy, gratulujemy wytrwalosci i nie mozemy sie juz doczekac spotkania i miejmy nadzieje wspolnego koncerta!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *